Wybierz ligę

Aktualności

26 CZE 2015

Walka do końca

 

Pomimo, iż większość drużyn nie ma szansy na zmianę swojej lokaty w tabeli, walka trwa do samego końca, a emocje w rundzie dodatkowej są nie mniejsze niż w sezonie zasadniczym. Drużyny potrafią zmobilizować się i sprawić niejedną niespodziankę. W niedziele każdy mecz pisał swoją historię. Team 8 pozwolił sobie wydrzeć niemal pewne zwycięstwo w starciu z nowym mistrzem Łodzi. Flying Dragons jednak wciąż pozostaje niepokonane. Ekipa Cater-Group wygrała bardzo ważny mecz w perspektywie walki o 2 miejsce z AFX Alufinish. Janis potwierdził dobrą dyspozycję ogrywając Bałuty Nowe, zaś Smolar.pl znów jest groźny dla każdego, tym razem urwał punkty Wollersom.


 

Flying Dragons - Team 8 8:8 (3:4)

Do tego spotkania mogło w ogóle nie dojść, drużyna gospodarzy rozważała oddanie walkowera. Łukaszowi Bartczakowi udało się jednak zebrać skład, dzięki czemu obie ekipy stanęły naprzeciwko siebie na boisku. Adrian Jarecki zmobilizował na tą konfrontację mocną kadrę, gdyż w przeciwieństwie do rywali, wynik dla ,,Ósemek" miał spore znaczenie. Jako pierwsi do bramki trafiają ,,Smoki", ale szybkie dwie odpowiedzi ze strony gości pokazały, że bardzo poważnie traktują niedzielne zawody. Flyingi nie chciały zanotować pierwszej porażki w sezonie, dlatego też pomimo wąskiego składu każdy zawodnik zostawił zdrowie na boisku. Do przerwy nie było widać wielkiej różnicy w grze obu drużyn, sporo błędów i niezbyt szybkie tempo przełożyło się na poziom widowiska. Po 25 minutach gry zadowoleni z wyniku mogli być gracze Team 8, którzy prowadzili 4:3 po bramkach Adriana Jareckiego i Rafała Majcherka. Trafienie samobójcze zanotował Artur Sadura, który niefortunnie odbił piłkę po rzucie rożnym rywali. Być może było to spowodowane faktem, iż w przeszłości Artur reprezentował Team 8... Druga część gry zaczęła się kapitalnie dla gości. Brak powrotów w drużynie ,,Smoków" powodował olbrzymie luki w defensywie, co skrupulatnie zostało wykorzystane. Dwukrotnie do siatki trafił Adam Terka, kolejne bramki dorzucili Adrian i Rafał i na 12 minut przed końcem zawodów ,,Ósemki" prowadziły już 8:4!. Wydawać by się mogło, że w tak krótkim czasie nie można roztrwonić wysokiego prowadzenia. Nic bardziej mylnego. Zamiast szanować piłkę i spokojnie dowieźć wygraną do końca, uskrzydleni prowadzeniem goście wciąż atakowali, jednak dwie szybkie i skuteczne kontry mocno ostudziły ich zapał. Gdy Flying Dragons złapało kontakt, można się było spodziewać, że nie wypuści swojej szansy. Świetną akcją indywidualną popisał się Adrian Płuciennik, który minął dwóch rywali przy linii bocznej, następnie oddał strzał tuż przy słupku bramki Sebastiana Bielichowskiego i doprowadził do wyrównania. W ostatnich minutach mało brakowało, aby come back mistrza Łodzi był jeszcze bardziej okazały. Strzał Artura Sadury został wybity z linii bramkowej przez jednego z obrońców. Ostatecznie mecz kończy się remisem 8:8 i podziałem punktów. Patrząc jak zmieniał się rezultat, bardziej zadowolone z rostrzygnięcia są Smoki. Team 8 zaprzepaścił znakomitą okazję na zdobycie kompletu punktów. Dobre zawody rozegrał Arur Sadura, który poza golem samobójczym, trafiał też 4 razy do siatki rywali. Adrian Jarecki zanotował hat-tricka i był najskuteczniejszym graczem w drużynie gości.

Bramki:

Flying – A. Sadura x4, A. Nowak x2, A. Płuciennik x2

Team 8 – A. Jarecki x3, R. Majcherek x2, A. Terka x2

Gol samobójczy – A. Sadura x1


 

AFX Alufinish – Cater Group 3:5 (2:2)

Mało brakowało, aby i to spotkanie nie doszło do skutku. Problemy kadrowe Afx znane są już od dłuższego czasu, na szczęście w ostatnich chwilach Waldemar Zatorski zebrał skład i nie było konieczności oddania meczu walkowerem. Mimo wysokiej stawki, również Cater stawił się na Malczewskiego mocno osłabiony. Widać, że po utracie szans na tytuł, motywacja w obu ekipach znacznie spadła. Spotkanie rozpoczyna się od dosyć dynamicznych ataków z obu stron. Widać, że każda z drużyn chce dobrze wejść w mecz i odskoczyć z wynikiem. Udaje się to gościom, za sprawą dwóch trafień Michała Gitzela. Szczególnie warto zwrócić uwagę na jego drugą bramkę, po strzale z dystansu prawą nogą, pod poprzeczkę bramki Krzysztofa Mitery. Gdy wydawało się, że kolejne bramki Catera są tylko kwestią czasu, gola kontaktowego zdobywa Radosław Zymon. Jeszcze przed zakończeniem pierwszej części gry, bramkę wyrównującą zdobywa Michał Rosiak. Po 25 minutach gry mamy remis i mecz zaczyna się niemal od nowa. W drugiej połowie pierwsze minuty pod dyktando gospodarzy, którzy długo grają piłką na połowie rywala. Nie potrafili jednak ustrzec się błędów, a kontry w wykonaniu Alufinish były groźne, ale tym razem kiepsko ustawiony celownik miał Dawid Rudnicki. W końcu prowadzenie gościom dał Kamil Bendkowski, technicznym strzałem z linii pola karnego pokonując bramkarza Afx. Po golu Piotrka Baryły, jego zespół ponownie odskoczył rywalom na dwie bramki. Gdy hat-tricka skompletował Michał Gitzel, emocje w tym meczu się skończyły. Axf wprawdzie starał się zniwelować straty, ale Adriana Nowackiegow drugiej połowie, udało pokonać się tylko raz. Dokonał tego najlepszy w szeregach gospodarzy Michał Rosiak. Po obu stronach zawodziła skuteczność, bramkarze mieli sporo okazji do interwencji, jednak nie były to bardzo groźne strzały. W przekroju całego spotkania Cater był drużyną nieco lepszą, a rezultat 5 do 3 wydaje się być sprawiedliwy. Pozostaje niedosyt, gdyż dobrze wiemy, że zarówno jedną, jak i drugą ekipę stać na zdecydowanie lepszą grę.

Bramki:

Afx Alufinish – M. Rosiak x2, R. Zymon x1

Cater Group – M. Gitzel x3, K. Bendkowski x1, P. Baryła x1


 

Bałuty Nowe – Janis 5:7 (3:3)

Janis wciąż na fali wznoszącej, ostatnie dobre mecze w wykonaniu zespołu Marcina Janiaka, pozwalał przypuszczać, że mocno postawią się wyżej notowanym Bałutom. Na dodatek awans do półfinału Pucharu Ligi uskrzydlił drużynę, która wyraźnie zaczęła bawić się grą. Bałuty od pewnego czasu nie przekonują, przeplatając mecze wygrane z przegranymi. Prezentują przy tym solidną grę, ale nic ponadto. W dodatku problem z nominalnym bramkarzem nie wpływa dobrze na postawę Bałut. Obie drużyny w pierwszej połowie zaprezentowały się podobnie, niezła postawa w defensywie, do tego spokojne budowanie akcji i nagła próba przyspieszenia gry. W ekipie gospodarzy najgroźniejszym zawodnikiem był zdecydowanie Marcin Latuśkiewicz, Patryk Kwiatkowski wycofany do defensywy, tym razem mniej widoczny niż zwykle. W Janisie tradycyjnie największe zagrożenie dla bramki rywali płynęło ze strony duetu Marcin Janiak – Kamil Zduniak. Ofensywnymi wejściami wspomagał kolegów Jan Stokłosa Jr. W pierwszych 25 minutach wymiana ciosów, po której daleko byliśmy od wytypowania zwycięzców. Remis 3 do 3 potwierdzał, jak wyrównane pojedynki były toczone tego dnia. Druga część gry dość szybko przyniosła przewagę jednej z drużyn. Goście zaczęli wykorzystywać brak goalkeepera u przeciwników i skupili się na oddawaniu dużej liczby strzałów. To przełożyło się na kilka zdobytych bramek i spokojniejszą grę. Wprawdzie Bałuty próbowały się odgryźć, ale ciężko było im stworzyć stuprocentowe sytuacje. Janis zagrało konsekwentnie, do tego zmarnowało kilka nadarzających się okazji. W końcówce mogło być jeszcze nerwowo. Najpierw goście marnują sytuację, gdy wychodzą w 3 na bramkarza. Następnie rywale zdobywają gola na 5 do 7, a po chwili nie wykorzystują szansy, aby zdobyć gola kontaktowego. Rezultat nie zmienia się do końca spotkania i to Janis po raz pierwszy w tym sezonie pokonuje Bałuty. Bardzo dobre zawody rozegrał Jan Sotkłosa Jr, zdobywając 3 gole i dając dużo jakości w grze defensywnej. Tym razem Marcin Latuśkiewicz nie miał wielkiego wsparcia, wprawdzie 2 gole zdobył Mirosław Błada, ale zespół nie zdołał zniwelować różnicy wynikającej z braku bramkarza. Tomek Marchel musi się zastanowić co zrobić z powtarzającym się problemem, aby na przyszłość jego zespół miał większe szanse w rywalizacji o punkty. Goście zaś w dobrych humorach mogą wyczekiwać meczu ligowego i półfinału Pucharu Ligi.

Bramki:

Bałuty Nowe - M. Latuśkiewicz x2, M. Błada x2, R. Kałużny x1

Janis – J. Stokłosa Jr x3, M. Janiak x2, K. Zduniak x2


 

Wollers – Smolar.pl 7:7 (4:6)

Ostatnie niedzielne spotkanie zapowiadało się na najbardziej jednostronny bój tego dnia. Będący w wysokiej formie Wollersi, którzy potwierdzili dobrą dyspozycję wygrywając w PL z Alufinish, podejmowali Smolar.pl, drużynę bez dobrych wyników, okupującą przedostatnie miejsce w tabeli. Wprawdzie goście postraszyli w piątek Team 8, ale mimo wszystko musieli uznać wyższość rywali i opuścić boisko jako pokonani. Tym razem chcieli pokazać, że lepsza gra to nie był przypadek i stać ich na znacznie więcej niż wynik kontaktowy. Od początku wymiana ciosów z obu stron. Gole wpadają na przemian, a rezultat zmienia się jak w kalejdoskopie. Na lidera Smolara powoli wyrasta Bartek Nowak, dla którego był to dopiero drugi występ w Extralidze. Tym razem jego współpraca z Michałem Szczepaniakiem nie wyglądała tak obiecująco, jak za pierwszym razem, ale charyzmą potrafił poderwać zespół do walki. Okazało się,że wiara we własne możliwości wpłynęła pozytywnie na skład Jarosława Wieteski. Zdobywane gole napędzały grę zespołu, co spowodowało iż na przerwę schodzili oni z dwubramkowym prowadzeniem. Wollersi mimo niezłej gry, nie potrafili znaleźć sposobu na zatrzymanie przeciwników. W dodatku gospodarze zawodzili w ofensywie, tym razem super duet Strójwąs-Szczepaniak miał spore problemy z dostaniem się pod bramkę gości. Przerwa podziałała mobilizująco na team Grzegorza Stopczyńskiego, gdyż po wznowieniu gry zobaczyliśmy zupełnie inną drużynę. ,,Zieloni" od początku przejęli inicjatywę, ale Smolar.pl skutecznie zabezpieczał dostęp do swojej bramki, broniąc korzystnego dla siebie rezultatu. Długimi minutami wynik pozostawał bez zmian, czyli 6 do 4 dla gości. Z biegiem czasu, ciągła gra w defensywie kosztowała zawdników sporo sił, a gol kontaktowy wprowadził nerwowość. Gospodarze poszli za ciosem, wychodząc na prowadzenie. Gra zespołowa przyniosła skutek, każdy z zawodników uczestniczył w ataku, dzięki czemu dorobek bramkowy rozłożył się na kilku graczy. Przybity Smolar, który w drugiej połowie nie zdobył bramki, nie mając nic do stracenia próbował w końcówce rozpaczliwych ataków, ale nie zdawały one rezultatu. Do końca spotkania pozostały 3 minuty, gdy Wollersi podali rękę "tonącym" rywalom. Dwie żółte kartki zarobione w przeciągu minuty przez Adriana Woźniaka, a w konsekwencji czerwona i osłabienie swojego zespołu w statnich minutach gry, dodały nowych sił gościom. Dążący do remisu Smolar dopiął swego, po rzucie rożnym w polu karnym odnalazł się Tomasz Kunc, dając swojej ekipie remis i upragnione od dawna pierwsze ligowe punkty. Trzeba przyznać, że podział punktów jest jak najbardziej zasłużony. Ze względu na walkę i zwroty akcji, żadna z drużyn nie zasłużyła na porażkę. Najlepszym aktorem tego widowiska był Bartek Nowak, a jego bramka z rzutu wolnego była ozdobą spotkania. Jak widać mecze z udziałem drużyn spoza ,,Top 4" również mogą być pasjonujące.

Bramki:

Wollers – G. Stopczyński x2, M. Malinowski x1, M. Smolarski x1, A. Woźniak x1, S. Strójwąs x1, D. Szczepaniak x1

Smolar.pl – B. Nowak x2 , T. Kunc x2, K. Krajewski x1, T. Szczepaniak x1, M. Kołodziejczyk x1

Czerwona kartka – A. Woźniak ( Wollers ) - za dwie żółte


 


 

Ostatnie wiadomości

Partnerzy

Patronat medialny

Wybierz województwo i miasto