Wybierz ligę

Aktualności

16 CZE 2015

Pierwsza runda PL dla faworytów

 

Ligowe zmagania wchodzą w decydującą fazę, a tymczasem wystartował puchar naszego miasta. Dla większości drużyn to ostatnia szansa na uratowanie sezonu i pokazania się z dobrej strony. W przeciwieństwie do spotkań ligowych, tutaj nie ma chwili na zlekceważenie rywala i głupią wpadkę. Już pierwsza runda pokazała kto jest zdeterminowany, aby liczyć się w walce o końcowy sukces. Zaskakująco wysokie wygrane Wollers nad Bałutami oraz Janis z Fujitsu. W środę widać było różnice klas, pomimo tego, iż mierzyły się ze sobą sąsiedzi z ligowej tabeli. W najbardziej oczekiwanym meczu Flying Dragons, kolejny już raz w tym sezonie ogrywa Cater-Group i awansuje do półfinału, stając się głównym kandydatem do końcowego sukcesu.


 

Bałuty Nowe – Wollers 4:15 (1:4)

Obie drużyny w lidze spisują się poniżej oczekiwań, dlatego też ten mecz był dla nich bardzo ważny. Widać to było po składach, jakie stawiły się na ul. Malczewskiego. Tak mocnego zestawienia zarówno jednych, jak i drugich nie widzieliśmy w 2015 roku. W składzie Bałut m.in. Tomek Różycki, zaś Wollers wreszcie bez problemów kadrowych. Pierwsze minuty meczu wyrównane, widać, że żadna z ekip nie chce dopuścić do straty bramki. Z biegiem czasu to goście zdobywają przewagę, co ma przełożenie na wynik. Chociaż do przerwy Wollersi prowadzą ,,tylko" albo ,,aż" 4:1 to nadrobienie trzech goli było spokojnie w zasięgu Bałut, przy założeniu, że znacznie poprawią swoją grę. W drugiej połowie nic takiego nie miało miejsca. Z minuty na minutę kolejne gole ,,Zielonych" nakręcały ich poczynania ofensywne. W obozie przeciwnym nerwowość i niedowierzanie. Niemoc gospodarzy była widoczna w sytuacjach podbramkowych, w których marnowali nawet najdogodniejsze sytuacje. Przy słabszej dyspozycji Patryka Bilińskiego i Patryka Kwiatkowskiego, ciężar gry na siebie próbował brać ,,Róża", ale w pojedynkę nie miał szans cokolwiek zdziałać z tworzącą kolektyw ekipą Grzegorza Stopczyńskiego. Bardzo dobre spotkanie rozegrał duet Szczepaniak-Strójwąs, aplikując rywalom aż 10 bramek! Koledzy z drużyny dołożyli do tego osiągnięcia jeszcze 5 trafień, co przyczyniło się do prawdziwego pogromu 15-4. Dla Bałut w tym momencie to praktycznie koniec sezonu, natomiast gości w ćwierćfinale czeka ciężka przeprawa z AFX Alufinish. Z grą jaką zaprezentowali w środę, Wollersi w najbliższym starciu nie są bez szans.

Bramki:

Bałuty Nowe - M. Smuga x1, T. Różycki x1, P. Kwiatkowski x1, D. Orliński x1

Wollers – D. Szczepaniak x6, S. Strójwąs x4, M. Smolarski x3, M. Rasiński x1, A. Woźniak x1


 

Janis – Fujitsu 13:1 (6:1)

Wydawać by się mogło, że środa to idealny termin dla drużyny gości, która tego dnia regularnie spotykała się na gierki we własnym gronie. Niestety, organizacja w drużynie mocno kuleje i na mecz pucharowy dotarło...5 zawodników Fujitsu. Dysponujący szeroką kadrą na to spotkanie zespół Janis, zgodził się zagrać 4+1. Od pierwszego gwizdka sędziego widać było przewagę gospodarzy, a szybko strzelone dwie bramki zapowiadały dominację na boisku. Wtedy to indywidualna akcja Roberta Płuciennika przynosi gola kontaktowego i przez moment robi się ciekawie. Kolejna, już zmarnowana szansa przez lidera Fujitsu szybko się mści, a kolejne dwa trafienia Janis dają im pełen komfort w grze. Zaczyna się zabawa drużyny Marcina Janiaka. Czasem jednak efektowne zagrania miały wpływ na efektywność akcji. Gospodarze mogli sobie na to pozwolić, gdyż na przerwę schodzili prowadząc 6:1. W drugich 25 minutach, z biegiem czasu grający bez zmian goście opadali z sił, a szarpiący w pojedynkę Robert Płuciennik nie był w stanie nic zrobić. Janis ze spokojem dokładało kolejne trafienia, odnosząc jedno z najwyższych zwycięstw podczas swojej przygody z Extraligą. Warto zauważyć kolejny już dobry występ Kamila Zduniaka, który trafiał do siatki czterokrotnie, w tym raz naprawdę efektownie, mierzonym strzałem z rzutu wolnego. Hatt-tricka dorzucił do tego Łukasz Haśkiewicz, popisując się przy tym kilkoma sztuczkami technicznymi. Fujitsu wyraźnie brakowało jakości, a Janis zagrało bardzo dobre zawody i zasłużenie melduje się w półfinale Pucharu Ligi. Po tym meczu ciężko powiedzieć na co stać zespół gospodarzy. Wysoka wygrana robi wrażenie, ale rywal nie był z najwyższej półki. Pierwsza przeszkoda pokonana, jaka będzie dalsza przygoda z pucharem dla tej ekipy?

Bramki:

Janis – K. Zduniak x4, Ł. Haśkiewicz x3, M. Janiak x2, K. Jaborski x1, P. Frankowski x1, J. Stokłosa Jr x1

Fujitsu – R. Płuciennik x1


 

Cater Group – Flying Dragons 0:2 (0:1)

,,Przedwczesny finał" – tak określano spotkanie dwóch najlepszych drużyn łódzkich rozgrywek. Dla Catera była to szansa na rewanż za ligowe porażki i pozbawienie gości szans na zdobycie podwójnej korony. W obu drużynach po 2 zawodników zrzeszonych, co pokazuje, że teamy na poważnie podeszły do rywalizacji. Znakomity początek w wykonaniu gości, którzy przez pierwsze 3 minuty wymieniają podania i nie oddają piłki rywalowi. Na dodatek groźne strzały oddaje Jan Rojek. W odpowiedzi po jednej z kontr, w sytuacji sam na sam broni Damian Biernacki. Spotkanie jest bardzo intensywne, ,,Smoki" grają w ataku pozycyjnym, długo przetrzymując piłkę w środkowej strefie boiska. Cater zaś, przyjmuje rywala na swojej połowie i czeka na szansę do wyprowadzenia szybkiego ataku. Jedyna bramka w pierwszej połowie pada po błędzie gospodarzy - Janek Rojek odbiera piłkę pod ich polem karnym, dryblingiem mija rywala i wykłada futbolówkę do Witola Kurzawy, a ten się nie myli. W pierwszej połowie obie drużyny stwarzają sobie po kilka dogodnych okazji. Po stronie Cater'a groźne strzały Adriana Konopskiego i Piotrka Baryły, zaś u przeciwników najbliżej zdobycia gola był Artur Sadura. W drugiej części gry nie mający nic do stracenia podopieczni Arka Szymańskiego próbują przejąć inicjatywę, jednak ich poczynania ofensywne zostają rozbijane przez szczelną defensywę Flying Dragons. ,,Smoki" grają to co lubią, czyli zaraz po przejęciu piłki błyskawiczne przejście do kontrataku. Taka postawa przynosi bramkę w wykonaniu Pawła Hajduczka, ale sędzia dopatrzył się zagrania ręką i gola nie uznał. Chwilę później kluczowa akcja dla losów spotkania. Damian Biernacki źle rozpoczyna grę od bramki, piłkę przejmują gospdoarze, ale goalkeeper gości w pełni rehabilituje się, broniąc sam na sam, a następnie szybko wznawia grę podaniem do Alana Nowaka. Najskuteczniejszy zawodnik w swojej drużynie podwyższa na 2-0. 5 minut do końca to zbyt mało czasu na odrobienie strat. Niski rezultat końcowy, rzadko spotykany na orlikach pokazuje, że obie drużyny z dużym szacunkiem podeszły do rywala. Wygrana FD powoduje, że nowy mistrz Łodzi staje się głównym pretendentem do zdobycia Pucharu Ligi.

Bramki:

Flying Dragons – A. Nowak x1, W. Kurzawa x1


 


 


 


 


 

Ostatnie wiadomości

Partnerzy

Patronat medialny

Wybierz województwo i miasto