Wybierz ligę

Aktualności

02 CZE 2015

Mamy nowego mistrza miasta?

W piątkowy wieczór byliśmy świadkami hitu, który być może przesądził o losach mistrzostwa Łodzi. Obecny lider Flying Dragons zmierzył się z obrońcami tytułu Cater Group. Po zaciętym spotkaniu i pięknej bramce w ostatniej minucie gry, zwyciężają ,,Smoki", czym znacznie przybliżają się do wygrania ligi. Bałuty Nowe, choć nie bez trudu wygrywają jedną bramką z outsiderem ligi, czyli Fujitsu. Trzeba przyznać, że goście postawili twarde warunki i faworytom wcale nie było łatwo zdobyć komplet punktów. W ostatnim pojedynku ponownie na plac gry wyszli Flying Dragons i dzięki dobrej postawie w pierwszej połowie, spokojnie ograli ekipę Janis.


 

Flying Dragons – CATER GROUP 4:3 (3:1)

Mecz, który miał olbrzymie znaczenie w walce o mistrzostwo miasta. Przed tym pojedynkiem 4 punkty przewagi ,,Smoków" nad drugim Caterem. Mimo ostatnich problemów z frekwencją, pełna mobilizacja w obu zespołach, które stawiają się w mocnych zestawieniach. W drużynie gospodarzy brak filaru defensywy – Konrada Wilczyńskiego, zaś u gości kontuzjowanego Kamil Bendkowskiego. Od początku spotkania defensywne ustawienie w wykonaniu Flying Dragons i rozbijanie prób ataków Catera. Wynik spotkania otwiera Artur Sadura. Po stracie gola drużyna gości zaczyna kontrolować grę i długimi minutami przebywać na połowie gospodarzy. Radek Potentas broni dwa groźne strzały Catera, ale przy uderzeniu ,,Konopy" z przed pola karnego jest bez szans. Piłka po rykoszecie wpadła pod poprzeczkę. ,,Smoki" szybko się otrząsnęły, a najlepszym dowodem na to jest bramka na 2-1. Po wyrzucie piłki z autu przez Alana Nowaka, Witek Kurzawa wygrywa walkę w powietrzu i strzałem głową kieruje piłkę do siatki. Na kilka chwil przed przerwą do rzutu wolnego podchodzi Artur Sadura, który precyzyjnym uderzeniem w krótki róg bramki podwyższa prowadzenie. Po zmianie stron znakomite okazje na olejne gole są marnowane przez Rafała Chorążego i Artura Sadurę. Dobrze dysponowany w bramce obrońców tytułu był Adrian Nowacki. Szczęścia nie miał za to golkiper Flyingów. Po strzale Piotra Baryły tor lotu piłki zmienia Adrian Konopski i mamy gola kontaktowego. ,,Niewykorzystane sytuacje się mszczą", w polu karnym futbolówkę otrzymuje Witek Kurzawa, ale trafia w bramkarza, po czym następuje udana kontra gości, która kończy się trzecim golem najlepszego snajpera rozgrywek. Mamy remis 3:3. Do końca pojedynku jest bardzo nerwowo, wyrównana gra i szanse z obu stron. Najlepszą z nich miał Norbert Dregier, który z kilku metrów trafił w poprzeczkę. W odpowiedzi Maciek Szymański trafia w słupek. Na minutę przed końcem rzut wolny dla FD. Do piłki podchodzi Witold Kurzawa i uderza idealnie, pakując futbolówkę w samo okienko bramki gości! Był to cios, po którym Cater nie był w stanie się podnieść. W ten sposób Witek zapewnia swojej drużynie komplet punktów i aż 7 oczek przewagi nad najgroźniejszym rywalem w łódzkiej Extralidze. Do końca sezonu pozostały 4 spotkania. Czy losy rywalizacji w naszym mieście zostały rozstrzygnięte?

Bramki:

Flying Dragons – W. Kurzawa x2, A. Sadura x2

Cater Group – A. Konopski x3


 

Bałuty Nowe – Fujitsu 6:5 (3:2)

Bałuty Nowe już kilkukrotnie potrafiły przegrać mecz, który był jak najbardziej do wygrania. Przed tym spotkaniem nie było wątpliwości, że zawodnicy Tomka Marchela są bardziej ułożeni i zdyscyplinowani taktycznie. Fujitsu nie pierwszy raz w okrojonym składzie. Szybko zdobyta bramka przez faworytów mogła zwiastować prawdziwy pogrom. Tak jednak nie było, po pierwszych minutach przewagi gospodarzy wpada bramka wyrównująca. Bałuty nie przejęły się zbytnio takim obrotem sprawy i wciąż kontrolowały przebieg wydarzeń na boisku. Dosyć szczęśliwie, choć na raty bronił bramkarz korporacyjnego teamu. Gospodarze bez nominalnego bramkarza starali się wykorzystać przewagę w grze pozycyjnej. Byli w tym na tyle skuteczni, iż odskoczyli rywalom na dwa gole. Gdy wydawało się, że na przerwę zejdą przy bezpiecznym prowadzeniu, stracili bramkę, która dała cień szansy ekipie Roberta Płuciennika. Dobrze wiemy, że Fujitsu podbudowane swoją grą potrafi być groźne. Tak było po zmianie stron. Dosyć szybko pada gol wyrównujący. Na kwadrans przed końcem zawodów, po raz pierwszy na prowadzenie wychodzi zespół złożony w dużej mierze z obcokrajowców. Bałuty przez dobre kilka minut, mimo ciągłych ataków „walą głową w mur”, nie mogąc skierować piłki do siatki. Dużo gry na siebie bierze, będący w dobrej formie Patryk Kwiatkowski. Widać, że powołanie na zgrupowania kadry Łodzi, dodały mu dodatkowej energii. W przeciągu paru minut faworyci wyciągają wynik z 3-4 na 6-4. Drużyna gości rozbita w niespełna 5 minut. Gdy wydawało się, że gospodarzom nie może stać się już nic złego, Fujitsu na 2 minuty przed końcem trafia na 5-6. Do końca mamy niesamowite emocje, a kwintesencją spotkania jest zmarnowana szansa na remis, gdy jeden z graczy w czerwonych strojach nie potrafi skierować piłki do pustej bramki i trafia w słupek! Chwila rozprężenia mogła zniweczyć cały wysiłek Bałut włożonych w ten mecz. ,,Stranieri" ambitnie walczyli do ostatniego gwizdka sędziego, jednak tym razem na własne życzenie stracili szansę na opuszczenie ostatniego miejsca i awans na 7 pozycję. Fujitsu w ostatniej kolejce pauzuje, tak więc o punkty zawodnicy kapitana Mikołaja Lipowskiego będą rywalizować dopiero po podziale tabeli.

Bramki:

Bałuty Nowe – P. Kwiatkowski x2, M. Błada x1, R. Zarychta x1, P. Biliński x1, P. Kowalski x1

Fujitsu – A. Ygiti x2, R. Płuciennik x1, O. Balame x1, B. Toko x1


 

Flying Dragons – Janis 5:2 (4:1)

W piątkowy wieczór Flying Dragons po raz drugi wychodzą na murawę, tym razem stając naprzeciw Janis. W obu ekipach brakuje wielu graczy, w Janis szczególnie rzuca się w oczy brak Kamila Zduniaka, zaś po stronie gospodarzy zawodników zrzeszonych: Witka Kurzawy i Janka Rojka. ,,Smoki" aby nie zmarnować zaliczki jaką zdobyli w starciu z Caterem, nie mogły sobie pozwolić na wpadkę. Pierwsze minuty dosyć słabe w wykonaniu obu zespołów, brak dokładności, a gra wygląda na szarpaną. Wszystko uspokaja się wraz ze zdobyciem pierwszych bramek. Do siatki gości, mimo dobrej dyspozycji bramkarza Piotra Kujawińskiego, trafiają Alan Nowak oraz Rafał Chorąży. Gdy najlepszy strzelec po stronie faworytów – Alan, trafia ponownie na 3-0, wszystko zmierza do pewnej wygranej ,,Smoków". Wtedy trafienie notuje najlepszy na placu po stronie Janis - Marcin Janiak. Kilka chwil później Damian Biernacki w groźnej akcji gości skutecznie interweniuje, chroniąc swój team przed utratą gola kontaktowego. Bramka Artura Sadury do szatni. Pierwsza połowa kończy się rezultatem 4-1 co niemal przesądza o losach ostatniego tego dnia pojedynku. Drugie część spotkania nie była najwyższych lotów. Obserwowaliśmy dużo walki, strat i chaosu w ustawieniu. Flying Dragons czasami broniło się jedynie jednym zawodnikiem, a mimo to nie było widać ich przewagi w ofensywie. Sytuacji jak na lekarstwo, a każde niewielkie zagrożenie szybko zostaje zastopowane przez bramkarzy. Obie drużyny dorzucają do swojego bilansu jeszcze po bramce i mecz kończy się wynikiem 5 do 2. Nie brakowało małych kontrowersji. Gracz Janis faulowany tuż przy linii pola karnego i ku niezadowoleniu gości sędzia wskazał jedynie na rzut wolny. W ostatniej akcji meczu FD zdobywa bramkę, ale arbiter dopatrzył się zagrania ręką i gola nie uznał. Mecz nie należał do najładniejszych dla oka, zespół Marcina Janiaka postawił się bardziej niż w poprzedniej rundzie. Ekipa Rafała Chorążego nie wyglądała chociażby tak jak dwie godziny wcześniej w starciu z Caterem, ale wywalczone tego dnia 6 punktów z pewnością zadowala kapitana, jak i jego kolegów z drużyny.

Bramki:

Flying Dragons – A. Nowak x2, A. Sadura x2, R. Chorąży x1

Janis – M. Janiak x1, R. Dąbrowski x1


 


 

 

Ostatnie wiadomości

Partnerzy

Patronat medialny

Wybierz województwo i miasto