Wybierz ligę

Aktualności

15 LIS 2014

Blisko sensacji!

W poprzedni weekend odbyła się siódma kolejka amatorskich rozgrywek Extraliga.pl. Przyniosła ona zwycięstwa faworytów. W pojedynku otwierającym minioną kolejkę nadspodziewanie dobrze zaprezentował się korporacyjny zespół Fujitsu, który dzielnie rywalizował z mistrzem miasta teamem CATER GROUP, ostatecznie przegrywając zaledwie jednym golem! Poza piątkowym wydarzeniem, nie było niespodzianek i na boisku dominowały teamy lepsze piłkarsko. Powoli zarysowuje się przewaga najlepszych pięciu zespołów, które w rundzie wiosennej walczyć będą o tytuł mistrza Łodzi. Do rozegrania zostało coraz mniej spotkań i drużyny mając świadomość upływającego czasu powinny traktować serio każdy następny mecz. W rzeczywistości jest jednak inaczej i pomimo walki o najwyższe cele, czołowym ekipom Extraligi przytrafiają się słabsze chwile, zarówno pod względem sportowym, jak i organizacyjnym. Poniekąd zwiększa to nieprzewidywalność ligi, a co za tym idzie wzrasta jej atrakcyjność. Każdy może wygrać z każdym, kwestia odpowiedniego nastawienia. Wkrótce przekonamy się, czy wszystkie zespoły będą w stanie pokonać wahania formy, kończąc rundę w dobrym stylu. Zapraszamy do zapoznania się z podsumowaniami poszczególnych spotkań.

 

 

CATER GROUP – Fujitsu  5:4 (2:2)

W pierwszym piątkowym pojedynku na placu gry zobaczyliśmy teamy CATER GROUP i Fujitsu. Po tym meczu nie spodziewaliśmy się za wiele. Spotkanie do jednej bramki – tak w skrócie można było zapowiedzieć tą rywalizację. Ku zaskoczeniu wszystkich zgromadzonych na obiekcie sportowym, goście nie dali zdominować się gospodarzom i jako pierwsi zdobyli bramkę. W trakcie zawodów okazało się, że Fujitsu jest równorzędnym przeciwnikiem, z szansami na dobry rezultat i kolejne gole. Pomimo optycznej przewagi gospodarzy, celnym uderzeniem w długi róg bramki popisuje się Omar Balame i golkiper CATER GROUP musi po raz pierwszy wyciągać piłkę z siatki. W dalszej części pierwszej połowy reprezentant mistrza miasta – Piotr Baryła daje znać o sobie, z nawiązką odrabiając straty. To nie koniec emocji, bowiem jeszcze przed przerwą Robert Płuciennik doprowadza do wyrównania. Po zmianie stron atakom CATER GROUP brakuje precyzji. Piłkarze obijają poprzeczkę i słupki bramki strzeżonej przez golkipera Fujitsu, ale piłka nie wpada do siatki. W końcu dochodzi do kuriozalnej sytuacji, w której Łukasz Przybysz na tyle niefortunnie odgrywa futbolówkę do swojego bramkarza, że ta trafia wprost do bramki gospodarzy. Brak komunikacji skutkuje ponownym prowadzeniem gości. Gospodarze nie załamują się po tym wydarzeniu i za sprawą dwóch goli Adriana Konopskiego wracają z dalekiej podróży. Końcówka zawodów nie zmienia już obrazu spotkania. Wprawdzie obie drużyny dokładają jeszcze po jednej bramce, ale gości nie stać już na wyrównanie strat. Na szczególne wyróżnienie zasługują zawodnicy Fujitsu, którzy swoją determinacją i zaangażowaniem napędzili przeciwnikom niezłego stracha. Team zarządzany przez Arkadiusza Szymańskiego wygrywa 5:4, ale styl zwycięstwa i gra gospodarzy pozostawiają wiele do życzenia.  

Bramki:

CATER GROUP                     Fujitsu

P. Baryła x3                            R. Płuciennik x2

A. Konopski x2                       O. Balame x1

Bramki samobójcze:

Ł. Przybysz x1

 

Flying Dragons – SMOLAR.pl  14:1 (9:1)

Drugie piątkowe zawody, czyli konfrontacja pomiędzy Flying Dragons, a SMOLAR.pl miała być dla gospodarzy meczem łatwym i przyjemnym. Przedstawiciele zespołu Smoków nie obawiali się rywali, ale w drużynie widać było mobilizację i chęć gry. Już od pierwszych minut gospodarze przejęli kontrolę nad meczem, co chwilę zagrażając bramce Jarosława Wieteski. W pierwszych 25 minutach na dziewięć goli gospodarzy, goście zdołali odpowiedzieć zaledwie jednym trafieniem. Mecz nie układał się po myśli ekipy SMOLAR.pl, szwankowały wszystkie aspekty piłkarskiego rzemiosła: od przyjęcia i podania piłki, po skuteczność i grę defensywną. Piłkarze gości nie mieli żadnych atutów, którymi mogliby zaskoczyć rywali. W drugiej części gry obraz spotkania nie uległ zmianie i gdyby nie dobra postawa golkipera SMOLAR.pl wynik mógł być dwukrotnie wyższy. Pewne zwycięstwo pretendentów do mistrzostwa miasta, którzy tym meczem pokazali różnicę klas dzielącą szóstkowe teamy.    

Bramki:

Flying Dragons                     SMOLAR.pl

D. Acela x2                             K. Krajewski x1

R. Świątnicki x2

H. Mikołajczyk x4

A. Nowak x2

M. Trzcinka x2

Bramki samobójcze:

                                               D. Pietrzak x1

                                               K. Krajewski x1

 

Afx Alufinish – Bałuty Nowe  14:1 (4:0)

Niedzielę rozpoczął mecz Afx Alufinish z Bałutami Nowymi. Dwie drużyny mające przed sezonem zbliżone aspiracje, w trakcie rundy jesiennej zostały zweryfikowane przez pozostałych ligowców. Po raz kolejny okazało się, że Afx to faktycznie klasowa drużyna, która w trzeciej edycji Extraligi dalej pozostaje niepokonana, natomiast team gości „straszy” tylko nazwiskami, a nie boiskowymi dokonaniami. Ta prawda została potwierdzona przez piłkarzy gospodarzy w minionych zawodach. Spokojnie, na luzie podopieczni managera Waldemara Zatorskiego robili swoje, punktując przeciwników. Do przerwy 4:0 to najmniejszy wymiar kary jaki mógł spotkać przedstawicieli Bałut Nowych. W drugiej połowie Afx wrzuciło kolejny bieg deklasując rywali. Lider tabeli zdominował ekipę gości, rzadko kiedy dopuszczając do groźnych sytuacji pod swoją bramką. Piłkarze z Bałut byli na tyle zdenerwowani i sfrustrowani niepowodzeniem, że postanowili część swojej złości wyładować na arbitrze, co w konsekwencji skutkowało drugą żółtą kartką dla Patryka Kwiatkowskiego. Goście musieli zatem dograć mecz w osłabieniu, co w dużej mierze ułatwiło gospodarzom zdobywanie następnych goli. Jednostronne widowisko zakończyło się wynikiem 14:1. Spodziewaliśmy się większego oporu ze strony teamu Bałut Nowych.

Bramki:

Afx Alufinish                         Bałuty Nowe

J. Anioł x1                               M. Błada x1

J. Dubiński x1

J. Powalski x2

M. Rosiak x1

D. Rudnicki x9

                                            

Janis – Wollers  4:8 (3:4)

Siódmą kolejkę kończył pojedynek drużyny Janis z Wollers. Gospodarze zdawali sobie sprawę, że w meczu przeciwko ekipie Grzegorza Stopczyńskiego muszą dać z siebie dwieście procent myśląc realnie o zdobyciu pierwszych ligowych punktów. Początek potwierdził, że piłkarze Janis są zdeterminowani i nie zamierzają oddać meczu bez walki. Wszystko zaczęło się dla nich w najlepszy z możliwych sposobów, bowiem zanim dobrze włączyliśmy kamerę, było już 1:0. Po stracie gola Wollersi wzięli się w garść, ale lepsza gra nie przyszła im łatwo. Piłkarze gości męczyli się z rywalami przez cały czas trwania zawodów głównie na własne życzenie. Jak nigdy do tej pory zawiodła frekwencja i ekipa Wollers musiała wytrzymać bez zmian. Pomimo utrudnień po 25 minutach minimalnie skuteczniejsi byli goście. W drugiej odsłonie mecz nadal był zacięty i wyrównany. Obie drużyny stwarzały sobie dobre okazje do zdobycia goli, ale często w dogodnych sytuacjach zawodziła skuteczność. Wysokie napięcie towarzyszące spotkaniu, w dużej mierze spowodowane kontaktowym wynikiem doprowadziło do niepotrzebnego faulu kapitana Janis Roberta Dąbrowskiego, po którym o mały włos doszłoby do bójki. Na szczęście piłkarze obu zespołów potrafili szybko ochłonąć i mecz mógł być kontynuowany. Końcówka ostatniej niedzielnej konfrontacji należała do teamu gości, który po kilku składnych akcjach uzyskał bezpieczne, kilkubramkowe prowadzenie i nie oddał go już do końca meczu. Nie spodziewaliśmy się, że pojedynek Janis z Wollers będzie tak emocjonujący. Gdyby gospodarze wykazali się wyższą skutecznością wynik mógł być zupełnie inny.    

Bramki:

Janis                                      Wollers

K. Jaborski x2                         P. Jarecki x3

M. Janiak x2                           M. Domagała x4

                                               P. Kałka x1

 

Ostatnie wiadomości

Partnerzy

Patronat medialny

Wybierz województwo i miasto